Kolorowa tęcza

Zabawa wodą  w czasie ostatnich upałów, to jest to, co dzieciaki kochają najbardziej. Postanowiliśmy pobawić się w małego eksperymentatora i zrobić własne "tęczowe" warstwy, ładniejsze niż ostatnio z wody, oleju i denaturatu. Pomysł prosty - wykorzystać barwniki spożywcze, a kiedy pokazałam cukier, to resztę dzieciaki wymyśliły same. Przy okazji pobawiliśmy się i miarkami i zakraplaczem. Potrzeba:
- naczynka - ilość zależy od liczby użytych barwników; u nas 4
- barwniki spożywcze
- woda
- cukier
- coś do  mieszania; np. łyżeczki
- miarka z podziałką; my użyliśmy miareczki od syropów dziecięcych
- zakraplacz/strzykawka

Do każdego naczynka wlewamy określoną ilość wody np. 100ml (ale oczywiście, może być dowolna ilość). Okazało się, że mierzenie ilości nalewanej wody to dla przedszkolaka, też fajna zabawa. Jedno z naczynek zostawiamy jako kontrolne, będzie to czysta woda, zabarwiona jedynie barwnikiem spożywczym. Do kolejnych naczynek dodajemy cukier w ilości 1 miarka, 2 miarki i 4 miarki (1:2:4). Oczywiście mieszamy i zabarwiamy ciecz w każdym naczynku innym kolorem. 

Do nowego naczynia dodajemy po kolei zabarwione ciecze zaczynając od "najsłodszego", a kończąc na zabarwionej wodzie, najlepiej zakraplaczem lub powolutku strzykawką po ściance, żeby nie mieszać warstw. Ostatecznie po kolejnej próbie mieliśmy piękną "tęczę" 


Czego się dzieciaki nauczyły?
1. Nie wszystko, co się zaplanuje wyjdzie tak, jak byśmy chcieli.  Synek ma opanowaną kolejność kolorów tęczy do perfekcji - taka fanaberia, więc chciał koniecznie kolejność warstw niebieski, zielony..., ale nie przewidział, że estetyka naszej pracy zdecydowanie spadnie. Celowo więc  piszę słowo tęcza w cudzysłowie, bo kolejność warstw musieliśmy ustalić inną, czyli na nowo zrobić roztwory cukru i zabarwić je w ściśle określonej kolejności.
2. Cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Łatwo zepsuć nieostrożnym ruchem całą pracę, bo w końcu to wszystko woda i łatwo się miesza

Co na koniec było jeszcze bardziej atrakcyjne? Wymieszanie wszystkiego, choć herbaciany kolor już nie wywołał entuzjazmu, ale śliwkowy kompot z dodatkiem takiej "herbatki", jak najbardziej. Przyjemne z pożytecznym, tylko robienie tych warstw trochę żmudne, ale efekt ładny i nawet warstwy nie mieszają się zbyt szybko.

Pozdrawiamy i zapraszamy do chwalenia się waszymi "tęczami".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycinanki-ubieranki

Rycerz z rolki po papierze toaletowym

Co mają wspólnego kawka i sroka?